Jacek. Nie żeby ktoś go uczył… On tak naturalnie:
Mamo, ten wróbelek poleciał na trzeci balkon, a nie, jednak drugi bo przecież pierwszy jest zerowy.
Jacek. Nie żeby ktoś go uczył… On tak naturalnie:
Mamo, ten wróbelek poleciał na trzeci balkon, a nie, jednak drugi bo przecież pierwszy jest zerowy.
J: Jestem trochę smutny, bo chciałbym obejrzeć mecz, ale chciałbym też zrobić jeszcze kilka kółek na rondzie.
J: Mamo, a czy jest taki ptaszek jak czereśnia, skoro jest ptaszek kiwi?
J: Otwieram ten sklep o ósmej w nocy…
J: Chyba znalazłem ośkę od ryby…
Jacek /zjadając omleta/:
Trochę mi przykro, że w niektórych kawałkach nie ma szynki…
Jacek:
W moim przedszkolu na podwieczorek też jest takie ciasto z truskawkami. W jakimś takim sensie chociaż.
ja: Dobrze, że tu jest tak płytko, to możesz się położyć.
Jacek: Tak, bo gdyby było drewniano to bym nie mógł.